Awanse gwarantowane PRL-em

W 2011 roku Dorota Kania opisała w portalu niezalezna.pl skandaliczne decyzje awansowania kojarzonych z okresem komunizmu prokuratorów. Decyzje Krajowej Rady Prokuratury służyły awansom do Prokuratury Generalnej śledczych Artura Kassyka, Andrzeja Kaucza i Leszka Pruskiego, którzy w czasie PRL-u prowadzili polityczne śledztwa przeciwko działaczom opozycji demokratycznej. Pod wnioskami o ich powołanie podpisał się wybrany przez Bronisława Komorowskiego szef Rady Prokuratorów Edward Zalewski – również były PRL-owski prokurator.

Artur Kassyk w czasach PRL-u był w tzw. grupie Wiesławy Bardonowej, niesławnej naczelnik wydziału śledczego Prokuratury Wojewódzkiej w Warszawie. Ekipa Bardonowej była prokuratorską specgrupą zajmującą się śledztwami politycznymi z ramienia władz PRL-u. Prokuratorzy ci szczególnie represjonowali opozycjonistów. W skład grupy oprócz Kassyka wchodzili: Anna Detko-Jackowska, Krystyna Bartnik i Maciej Białek.

W 1990 roku Kassyka zweryfikowano negatywnie. Ten jednak odwołał się od tej decyzji i komisja przywróciła go do pracy. Od lat pracuje w pionie zajmującym się zwalczaniem zorganizowanej przestępczości. Rok temu, PO powstaniu Prokuratury Generalnej, nie został powołany w skład Korpusu PG.

W 1979 roku inny prokurator z tej grupy – Andrzej Kaucz prowadził śledztwo m.in. przeciwko Władysławowi Frasyniukowi, dla którego żądał dziesięciu lat więzienia. Po 1989 roku nadal robił karierę. W 1990 roku Kaucz był delegowany do warszawskiej prokuratury, gdzie w 1994 roku prowadził głośne śledztwo przeciwko Bronisławowi Wilkowi, byłemu posłowi i ówczesnemu szefowi fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. Wilk w czasach PRL-u był działaczem dolnośląskiej opozycji. W 1994 roku decyzją prokuratora Kaucza trafił na cztery miesiące do aresztu. W 2006 roku – po 12 latach od rozpoczęcia procesu – sąd uwolnił go od jednego zarzutu, drugi uległ przedawnieniu. Trzy lata później Bronisław Wilk dostał 39 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia za niesłuszne aresztowanie.

Uwięzienie niewinnego z punktu widzenia prawa człowieka nie wpłynęło bynajmniej negatywnie na karierę Kaucza. W 2001 roku, za rządów Leszka Millera, był krótko zastępcą prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Po objęciu władzy przez PiS w 2006 roku Kaucz rozstał się z tą funkcją. Wrócił na wysokie stanowisko za czasów ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego.

Trzecią osobą wytypowaną przez Krajową Radę Prokuratury do pracy w PG był Leszek Pruski, wrocławski prokurator, który w stanie wojennym oskarżał działaczy opozycji demokratycznej. Według akt IPN-u podpisał się na akcie oskarżenia skierowanym przeciwko prof. Krzysztofowi Mazurskiemu, który sprzeciwiał się internowaniu działaczy Solidarności. Pruski żądał też kar dla wielu ludzi, którzy tylko pomagali opozycji.

Pod uchwałą Krajowej Rady Prokuratury dotyczącą wystąpienia do Prokuratora Generalnego o powołanie na stanowiska prokuratorów Prokuratury Generalnej podpisał się Edward Zalewski, były prokurator krajowy.

W latach 1986-1989 był on członkiem PZPR-u i prowadził śledztwa polityczne. TVN ujawnił, że Zalewski wydał m.in zgodę na brutalne przesłuchanie przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa niepełnosprawnego działacza opozycji Stanisława Śniega.

Znanym adwokatem jest też Waldemar Kaim, jeden z obrońców gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Kaim reprezentował przywódcę junty stanu wojennego w procesie masakry w grudniu 1970 roku na Wybrzeżu. Adwokat to bliski krewny Franciszka Kaima, ministra przemysłu ciężkiego z 1970 roku.

Długoletni pełnomocnik procesowy gen. Czesława Kiszczaka Grzegorz Majewski od lat jest znaczącą figurą w samorządzie adwokackim. Od 2004 roku był związany z sądem dyscyplinarnym warszawskiej adwokatury. Był jego sędzią, później wiceprezesem, a od 2010 do 2016 roku prezesem. Szefowanie warszawskiej Okręgowej Radzie Adwokackiej rozpoczął w kwietniu 2016 roku.

W kampanii wyborczej poparcia udzielili mu znani prawnicy: mec. Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska, Dominika Stępińska-Duch (córka mec. Krzysztofa Stępińskiego), ówczesny wiceszef Naczelnej Rady Adwokackiej Jacek Trela czy Jacek Dubois, który widział Majewskiego w roli dziekana jako osobę obdarzoną wieloma przymiotami, w tym mądrością i empatią. Stępińska-Duch opisywała Majewskiego słowami: odwaga, poczucie sprawiedliwości, etyka. Z kolei Jacek Trela uznał, że adwokatura warszawska pod rządami mec. Majewskiego będzie dawała dobry przykład dla całego kraju. Adwokat młodej generacji Maciej Górski stwierdził wręcz, że mec. Majewski jest dla niego wzorem do naśladowania. Z kolei mec. Jakub Wende wyznał, że jest „pod ogromnym wrażeniem adwokata Grzegorza Majewskiego, jego wrażliwości, kultury, wiedzy i umiejętności zawodowych”. Mecenas Rafał Dębowski poczuł się uprawniony do wypowiadania się w imieniu całej Naczelnej Rady Adwokackiej. Stwierdził, że na forum całej rady Majewski jest autorytetem.

Mecenas – sumienie adwokatury, a później dziekan jej warszawskiej, największej części, jest jedną z twarzy afery dzikiej reprywatyzacji w stolicy. Na tej podstawie łatwo sobie odtworzyć, jaką gangreną objęty jest stan adwokacki.

Co więcej, po wybuchu afery z jedną z najdroższych działek w Polsce – znanej jako ul. Chmielna 70 w Warszawie – której współwłaścicielem stał się mec. Majewski, wciąż był on szefem Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie. Nie było słychać głosów oburzenia na to ze strony adwokatów. Przywodzi to na myśl jak najgorsze cechy tego środowiska, niezdolnego do elementarnego samooczyszczenia, zadufanego w sobie i świadomego swojej bezkarności. Majewski ostatecznie ustąpił z funkcji, ale czas, jaki upłynął od pierwszego dnia, w którym powinien to zrobić, mówi o głębokim zepsuciu środowiska adwokackiego.

Warto dodać, że Grzegorz Majewski bronił też Kuby Wojewódzkiego i Michała Figurskiego w sprawach, w których zarzucano im rasistowskie i szowinistyczne wypowiedzi.

 

Maciej Marosz, „Resortowe togi”

Dodaj komentarz

Close Menu